Podczas meczu z Łomżą Vive Kielce kontuzji doznał nasz środkowy rozgrywający – Niko Mindegia. Jak Niko wspomina „Świętą Wojnę”, jak ocenia występ Nafciarzy w EHF Finals Men i jakie wrażenie zrobiła na nim wypełniona Orlen Arena? Sprawdźcie sami!
– Ostatnie ligowe spotkanie, tak jak wszyscy przypuszczali, było bardzo emocjonujące. Po zaciekłej walce zremisowaliście z kielczanami i to oni zakończyli sezon z mistrzostwem. Jak podsumowałbyś ten mecz?
Niko Mindegia: Dla mnie, tego dnia w Orlen Arenie, była najlepsza atmosfera, jaką w życiu widziałem jako gospodarz meczu. Podsumowując to spotkanie, naszym marzeniem było wygrać, jednak się nie udało, ale uważam, że to pierwszy krok do zwycięstwa w przyszłym roku.
– Trzy czerwone kartki dla podstawowych obrońców i Twoja kontuzja – myślisz, że właśnie te elementy przyczyniły się do takiego rezultatu spotkania?
NM: Cóż, szczerze mówiąc nawet nie pamiętam, jak wyglądały akcje, po których dostaliśmy czerwone kartki, to była trudna gra. Sądzę jednak, że moja kontuzja była najbardziej pechowa z tego wszystkiego.
– Jak, Twoim zdaniem, mógłby potoczyć się ten mecz, gdybyście zagrali całe spotkanie w pełnym składzie?
NM: Niestety, nigdy się tego nie dowiemy, ale podczas spotkania wewnątrz czułem, że wygramy. Minutę przed kontuzją powiedziałem nawet trenerowi i Dimie, że to nasz mecz.
– Jakie wrażenie zrobiła na Tobie wypełniona Orlen Arena?
NM: To było coś niesamowitego! Przez cały mecz czułem się jak we śnie i cieszyłem się byciem tam jak dziecko. Jeszcze nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem.
– Niestety, wtorkowy pojedynek nie skończył się dla Ciebie dobrze… czy od razu czułeś, że to coś poważniejszego?
NM: Tak, od razu wiedziałem, że to coś poważnego. Po zejściu z boiska towarzyszyło mi tyle emocji, że trochę straciłem rozum i nie wszystko dobrze pamiętam.
– Jak Twoje kolano ma się teraz? Jak długa przerwa od grania Cię czeka?
NM: Teraz jest już znacznie lepiej, nie czuję bólu i czekam na operację. Lekarze i fizjoterapeuci powiedzieli, że powrót do normalności trwa zwykle od 7 do 8 miesięcy.
– Z pewnością nie jest to dla Ciebie łatwa sytuacja, ale wszyscy jesteśmy z Tobą i wiemy, że wrócisz na parkiet silniejszy. Wyrazy wsparcia płynęły do Ciebie nie tylko ze środowiska Wisły, ale też z wielu innych klubów i stron świata! Czy to dodaje otuchy?
NM: Dzień, w którym doznałem kontuzji był naprawdę ciężki, ale kolejny był dla mnie bardzo emocjonujący, ponieważ wiele osób przesyłało mi życzenia, słowa wsparcia i moc, szczególnie kibice Wisły. Chcę podziękować wszystkim, którzy dzielili ze mną ból, po tym poczułem się znacznie silniejszy i dało mi to motywację.
– W weekend, w Lizbonie, Nafciarze zagrali w EHF Finals Men. Na pewno oglądałeś mecze – co, Twoim zdaniem, zadecydowało o takim rezultacie spotkania z SL Benfica? Za mało czasu na regenerację czy Benfica osiągnęła w tym sezonie bardzo wysoką formę?
NM: SL Benfica to niesamowita drużyna, która rozegrała perfekcyjny mecz. My, po wtorkowym spotkaniu z Łomżą Vive Kielce, nie mieliśmy zbyt wiele czasu na przygotowanie się do następnego pojedynku i odpoczynek. To wszystko razem wpłynęło na mecz z Benfiką.
– W meczu o 3. miejsce Wiślacy zmierzyli się z RK Nexe i ten mecz wyglądał już zupełnie inaczej. Za co mógłbyś pochwalić drużynę?
NM: Gratuluję moim kolegom i trenerom, ponieważ pokazali charakter i zdobyli brązowy medal, który jest ważny dla klubu. Wielki szacunek dla nich wszystkich za to historyczne osiągnięcie.
– Już w tamtym sezonie wywalczyliście finałową czwórkę Ligi Europejskiej, a w tym roku poszliście o krok dalej i zdobyliście brązowy medal. Jak opisałbyś tegoroczny udział w europejskich pucharach?
NM: Ten rok, w naszym wykonaniu, był niesamowity. Graliśmy w na wysokim poziomie, nasza forma była stabilna, a do tego tworzyliśmy naprawdę zgrany zespół i świetnie rozumieliśmy się na boisku. Uważam, że puchar mógł być nasz, zasłużyliśmy na to.
– Brązowy medal Ligi Europejskiej, to naprawdę wielkie osiągnięcie i największy sukces w historii naszego klubu w Europie. Cieszysz się, że możesz być jego częścią?
NM: Oczywiście! Jestem bardzo szczęśliwy i dumny z bycia częścią SPR Wisły Płock. Czuję energię ludzkich serc w tym mieście i to, że wszyscy razem krok po kroku tworzymy historię!